środa, 28 listopada 2012

Okrutnik cholernie uparty

Mój komputer odmówił mi wczoraj współpracy. Od kilku dni dawał mi wyraźnie do zrozumienia, że nasza relacja go męczy, aż w końcu zrobił  fajt i ani drgnął, a że to okrutnik cholernie uparty, musiałam wezwać fachowca. No dobrze, pewnie nie musiałabym tego robić, gdyby moja płytka z oprogramowaniem nie wyglądała tak, jakbym używała jej do niedźwiedzich tortur w przypływie największego szału... Ale płytka nie działała, komputer nie chciał mieć ze mną nic wspólnego, więc nie bardzo miałam inne wyjście, jak znaleźć informatyka, który przyjedzie i przywoła okrutnika do porządku.
Podpisując umowę z dostawcą internetu, w rubryce opłat, zauważyłam usługę instalacji nowego oprogramowania. Pamiętałam, że opłata była zdzierstwem w biały dzień, ale stwierdziłam, że jakoś to przełknę, bo sprawny komputer w domu być MUSI. Zadzwoniłam. Odebrała Pani, która z początku nie miała bladego pojęcia o takiej usłudze, ale po konsultacji z kolegą z działu serwisowego była już pewna, że taką usługę owszem, świadczą,  i że mam zapłacić 200zł za to, że ktoś ruszy tyłek, pofatyguje się do mnie dwie ulice dalej i wykona kilka kliknięć myszką. Aby nie było wątpliwości: płytkę z oprogramowaniem muszę mieć oczywiście swoją, bo oni takiej nie posiadają. W tamtym momencie obiecałam sobie, że to moja pierwsza i ostatnia umowa z tą firmą, bo od dawna nikt nie próbował mnie tak obskubać. Podziękowałam swojej rozmówczyni mówiąc, że gdybym miała płytkę z oprogramowaniem, to pewnie nasza rozmowa nie miałaby miejsca. Wiem, że są osoby, które z techniką żyją na bakier i miałyby trudności ze sformatowaniem komputera, nie mówiąc o instalacji nowego systemu i zdaję sobie sprawę z tego, że są osoby, które nie mają kogo poprosić o pomoc, ale trzeba być naprawdę - jak to mówi niedźwiedź - bezmózgim yeti, aby dać 200zł za tak małe piwo.
Wzięłam więc do ręki książkę telefoniczną i rozpoczęłam poszukiwania serwisu komputerowego. Wtedy mnie olśniło i przypomniałam sobie o jednym informatyku, który załatwił mi nowy monitor za grosze, gdy mój ówczesny padł na matrycę. Zaczęłam szperać w papierkach w poszukiwaniach numeru, ale biednemu zawsze wiatr w oczy - gdzieś zapodziałam dowód wpłaty, na którym była jego pieczątka wraz z namiarem.
Pamiętałam ulicę, na której był ten jego serwis, więc sięgnęłam za słuchawkę i zaczęłam tarabanić do niedźwiedzia, aby poszperał w sieci i znalazł mi ten przeklęty numer. Znalazł jeden serwis na tej ulicy, więc zadzwoniłam z nadzieją, że to ten, o którym myślę, ale nikt nie raczył podnieść słuchawki. Pierwszy, drugi, trzeci telefon i nic. Nikt też nie raczył oddzwonić, więc uznałam, że tracę czas i powróciłam do poszukiwań.
W książce telefonicznej ogłoszeń tyle co kot napłakał. Nie wspomnę już o ogłoszeniach z samego Gdańska - tu znalazłam 3 i wszystkie 3 nadające się do podtarcia tyłka. Pierwszy serwis nie dojeżdżał do domu klienta, więc podziękowałam, bo nie miałam najmniejszej ochoty tłuc się autobusami z okrutnym na plecach. W drugim serwisie pewien pan powiedział mi, że na chwilę obecną jest sam i nie może zamknąć serwisu, ale za godzinę powinien być jego kolega i wtedy mógłby do mnie podjechać. Wziął ode mnie numer telefonu, a ja czekałam i doczekałam się telefonu po niebagatela pięciu godzinach, kiedy okrutny był już w trakcie resocjalizacji. W trzecim serwisie - który miał wyróżnione ogłoszenie na pół strony - albo zajęte, albo nikt nie odbierał.
Informatyka znalazłam w Sopocie. Straszna ciapa, ale na komputerach się zna, bo okrutny śmiga jak nowo wyprodukowany. Przyjechał po niego i zawiózł do serwisu, sformatował, wgrał nowego Windowsa, jeszcze powiększył mu pamięć i odwiózł w tym samym dniu.
Kochany okrutniku! Obiecuję, że o Ciebie zadbam ! Będę miała zawsze włączonego anty-wirusa, nie będę wchodziła na strony, które stwarzają dla Ciebie potencjalne zagrożenie (włącznie z tymi dla dorosłych - poświęcę się), będę Cię czyściła przynajmniej raz w miesiącu - i to nie tylko z zewnątrz ! A kiedy się zawiesisz i kiedy nie będziesz chciał wysunąć napędu CD-ROM, już nigdy nie zasadzę CI kopa z półobrotu ! Ale błagam ! Nigdy więcej nie zmuszaj mnie, abym szukała dla Ciebie informatyka!

1 komentarz:

  1. "Od kilku dni dawał mi wyraźnie do zrozumienia, że nasza relacja go męczy" - mistrzostwo świata. Nie podejrzewałyśmy, że można tak romantycznie napisać o komputerze. :)

    OdpowiedzUsuń